Optymistycznym i ważnym zjawiskiem
jest zjawisko odradzania się galerii w tzw. mniejszych,
prowincjonalnych ośrodkach. W niektórych miastach galerie
znakomicie funkcjonowały od transformacji po dziś dzień
wyznaczając standardy wprowadzania ambitniejszej kultury do
środowisk mających własne potrzeby, własne historie: mniejszych,
co nie znaczy peryferyjnych. Jest to po prostu inny model instytucji.
Tego typu instytucje pełniły rolę
zwornika ambicji modernizujących lokalnego środowiska działając
wedle modelu charyzmatyczny dyrektor i koło przyjaciół wokół
niego. Mają na swoim koncie mnóstwo znakomitych, nowatorskich
dokonań. Lubelskie BWA było pionierem
wystawiania i promowania performance w
Polsce.
W tym kontekście wymienia się zawsze
BWA w Zielonej Górze, Białymstoku, od trzech lat – w Tarnowie. I
świetnie – bo to są niezwykłe, bardzo dobre galerie. Jednak, nie
rozpoznaje się specyfiki i okoliczności działania takich galerii.
Opisuje się je jako peryferyjne, przejmujące systemy wartości
wzięte z centrum. Jest to kompletna bzdura, wynikająca
przeniesienia wartości centrum na terytoria, na których działają
galerie. Ich rola jest niezwykle ważna i jest ich o wiele więcej niż
wymienione, począwszy od Słupska, poprzez Legnicę, Gorzów Wielkopolski,
Opole, Jelenią Górę, po Katowice (przecież wielkie miasto i
metropolia!), i dalej - po Kalisz, Tarnów, Nowy Sącz, Sanok – i pewnie moi czytelnicy dodadzą więcej przykładów.