1.6.11

Po otwarciu Mocaku

Karol Sienkiewicz w „Dwutygodniku” trafnie wypunktował uwagi o nowym muzeum, jakie padały w rozmowach ludzi zajmujących się / interesujących się sztuką i życiem artystycznym. 
Co do tekstów, jakie dotychczas ukazały się w “Gazecie Wyborczej” i w “Rzeczpospolitej”, to dla mnie przykład krytyki nierozumiejącej.
 
W punktach: 
1. Wszystko to, co muzeum powinno mieć: wygładzone betony, szklane tafle ścian, wydizajnowana kawiarnia, bookstore – a jednak jakieś bez ducha, cech szczególnych. Może z czasem duch to miejsce oswoi?
2. Miła obsługa.
3. Co odróżnia wystawę muzealną od wystawy w galerii?
4. Wystawa o historii powinna nosić nazwę „Nazizm i Holocaust w sztuce (z nieśmiałymi wycieczkami w inne miejsca i czasy)”.
5. Co czyni wystawę wystawą kuratorską, czy wystarczy postawić tylko na różnorodność postaw artystów, zwłaszcza po tym, jak temat obecności historii w sztuce przedyskutowano w polskim życiu artystycznym na wiele sposobów przez ostatnie kilka lat? Po książce Izy Kowalczyk „Podróż do przeszłości. Interpretacje najnowszej historii w polskiej sztuce krytycznej” (2010), po numerach “Kontekstów”, “Literatury na Świecie”, dyskusjach na “Obiegu”?
6. Dużo dobrych prac, wiele znanych, lepiej oglądać je bez czytania komentarzy.
7. Komentarze – stanowią przykład przerostu interpretacji i mają zastępować narrację na wystawie. Oprócz tekstów do obrazów Matejki i Malczewskiego, które wypunktował Piotr Kosiewski w „Tygodniku Powszechnym”, uderza chociażby komentarz do Bitwy pod Kłobuckiem Jerzego Kosałki – jest to, jak się okazuje, przykład zgubnego wpływu szkolnej edukacji PRL.
8. Często wątłe powiązania między pracami lub ich brak. Co robią tu przypadkowe zdjęcia przechodniów z ulicy Szewskiej w Krakowie autorstwa Beata Streulego? Dlaczego sofa Piotra Blamowskiego i to jeszcze z komentarzem, że barok był chory? Dlaczego karykatury Wyspiańskiego?
9. Wszystko poprzyklejane do ścian. Prawie nic nie wychodzi w przestrzeń. Nisko i cicho, bo filmy nie gadają w przestrzeni, wszystko na słuchawkach.
10. Jaką można zrobić wystawę na ten sam temat:
- dużą, historyczną pokazującą dzieje polskiego obciążenia historią w sztuce;
- problemową: tropiącą wybrane wątki współczesnych dyskusji o związkach sztuki i historii; 
- wypowiadającą własny głos w polskich (i nie tylko) dyskusjach o obciążeniu historią, np. przez zaproszenie specjalistów (naukowców, intelektualistów), by wybrali swoje dzieła i zaproponowali interpretacje, nowe realizacje.
11. wystawa kolekcji – Piotr Kosiewski zastanawiał jakiej to intrygującej kolekcji zaczątek, tymczasem dominującym wrażeniem jest chaos, brak zaznaczonych wątków, kierunków, wedle jakich kolekcja ma się rozwijać. Nieujawnione kryteria dokonywania selekcji owocują wrażeniem przypadkowości – Sienkiewicz odnosi wrażenie, że kurator i tej wystawy, Maria Anna Potocka, obraziła się na najważniejszych polskich artystów. Stąd pojawił się Tomasz Bajer, stąd niedobra praca Kuśmirowskiego, stąd nie wiadomo dlaczego właściwie obrazy Bartka Materki. Można znaleźć lepsze od tych dzieł przykłady sztuki zaangażowanej politycznie, historycznie, socjologicznie. A nie ma wyjaśnienia w jakim to kontekście te, a nie inne prace są najwłaściwsze.
12. Mam dokładnie to samo wrażenie co Karol Sienkiewicz: do sprzedaży jako miły artystyczny gadżet wybrano wyłącznie prace artystek i takie, które trzymają się stylistyki „sztuki kobiet”: robótki, szmatki, cycuszki i waginki.  

Co właściwie sprawia, że budynek arbitralnie nazwany „muzeum” przeistacza się w muzeum z krwi i kości? Mocak ma być wszak muzeum miejskim i to muzeum sztuki. Nie pracują jednak w nim żadni odpowiednio wykształceni specjaliści, kustosze, nie dowiadujemy się jak owo muzeum widzi swoje zadania: jak zamierza zbierać artefakty przeszłości bądź teraźniejszości, jak je naukowo opracowywać i udostępniać.  
 
Na razie widzimy kilka wystaw, które kreują koncepcję Mocaku jako sporych rozmiarów galerię autorską, bo jeszcze nie centrum sztuki współczesnej.
 

www.mocak.com.pl 

5 komentarzy:

  1. Anonimowy3/6/11 08:54

    MOCAK galerią autorską? Polecam wpis na stronie OFSW pn. Wnioski Andrzeja Biernackiego.
    MOCAK to ciąg dalszy tej superprzygody różnych kaowców i PR-owców zwanych -jak na ironię-kuratorami. Superprzygody (na żołdzie podatnika)polegającej na nobilitowaniu zbiorem i przestrzenią zw. muzealną różnych, wyznaczonych własnym ukazem debiutantów i innych wszelkiej maści "podopiecznych". W tych przypadkach określanie tych "muzeów" przez Biernackiego mianem galerii autorskich o tyle jest nietrafne, że czy to będzie Potocka, Monkiewicz, Mytkowska czy Suchan, stały garnitur protegowanych tylko nieznacznie jest autorsko modyfikowany.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy3/6/11 21:45

    komentarze do wystawionych w mocaku prac to tragedia - uderzają banałem i sztampowością. a zdarzają się również solidne lapsusy - jak podpis do pracy zrobionej po 2000 roku, z którego dowiadujemy się że praca "zwiastuje koniec modernizmu w architekturze".... to z wystawy "Nagroda Fundacji Vordemberge-Gildewart"...

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy5/6/11 13:21

    ojoj, ale czemu takim maczkiem ten tekst? proszę o większe literki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy5/6/11 22:21

    Pani Magda najwyraźniej nie może przeskoczyć dawnych urazów wobec Maszy Potockiej. Pora z tym skończyć i skoczyć na profesjonalny poziom dialogu/polemiki. Muzeum ma całkiem ciekawą kolekcję tworzoną przez lata i konsekwentnie z dala od warszawskich klubo-salonów i lansiarstwa. Tylu już było "królów i królewien" jednego sezonu - gdzie oni są? co robią?
    Wiekszość polskich krytyków i kuratorów traktuje artystów bardzo instrumentalnie, a po kilku sezonach porzuca bez większych sentymentów totalnie uzależnionego od niego artystę. Cieszę się, że ta faza degradacji moralnej naszej polskiej sceny przemija. Zostają wytrwali, pracowici, samodzielni i zdolni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy: proszę wyjaśnić jakie urazy ma Pan / Pani na myśli.

    OdpowiedzUsuń