10.1.11

Elżbieta Jabłońska "Nadzwyczaj (nie) udane dzieło" w BWA Olsztyn

Serdecznie zapraszam na wystawę Elżbiety Jabłońskiej "Nadzwyczaj (nie) udane dzieło" w Galerii BWA w Olsztynie.

Wystawa jest całościowym projektem, próbą spojrzenia za siebie, po to, by na chwilę przystanąć i zastanowić się nad tym co dalej. Znajdziecie tu stare prace, lub pozostałości po nich - zmiksowane w nowych instalacjach. Do tego prace nowe, wykonane specjalnie na wystawę. Główną ideą "Nadwyczaj (ne) udanego dzieła" są kryteria, według jakich oceniamy dzieła i wystawy. Wystawa stara się także pokazać przebiedg procesu twórczego, huśtawkę nastrojów pomiędzy akceptacją własnego dzieła a zniechęceniem i zmęczeniem z powodu tego, że materializacja idei nie jest taka, jak by się chciało. To wahanie pomiędzy akceptacją własnej pracy i zapałem do niej, a chęcią jej porzucenia jest udziałem i autorki wystawy, i kuratorki.


Elżbieta Jabłońska, NADZWYCZAJ(NIE)UDANEDZIEŁO

Sala Główna • 14 stycznia - 24 lutego 2011
wernisaż: 13 stycznia (czwartek) godz. 18.00
Galeria Sztuki Współczesnej BWA, Olsztyn

4 komentarze:

  1. Anonimowy11/1/11 10:17

    Superniania. O tak, P. Jabłońska potrafi dotrzeć do serc. Czasami przez żołądek, czasami coś wprost rozdając. Głównie rozdając cudze czyli dobra publicznych instytucji sztuki. Sama podzielałabym jej optymizm i wiarę w neoNowe Życie, gdyby mi zafundowano katalog nieudanych dzieł za kilkadziesiąt tysięcy. Jedyne co mnie dziwi to to, że sponsorem takiego katalogu jest BWA i Bunkier Sztuki a nie np. PFRON czy PAH.

    Rozumiem, że Pani, Pani Magdo, nie podzieli moich opinii, zważywszy Pani (darmowy?) udział w części tekstowej katalogu tej NAJWAŻNIEJSZEJ, bo trudno w obliczu dzieł nieudanych powiedzieć najlepszej, artystki polskiej. Pozdrawiam z mroków PRL-u.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, darmowa praca jest tutaj trafną uwagą. Darmowa praca to jest hasło, które przyświeca latom mojej wysoko wykwalifikowanej przecież pracy, wymagającej ślęczenia w bibliotekach, czytania książek, oglądania wystaw, pisania tekstów, co zajmuje wiele czasu i wymaga przygotowania, ale jest niewymierne dla takich jak Pan - to jest nic nie warte. I to jest dopiero PRL-owskie myślenie!
    Nie rozumiem Pana żółci. O wiele trafniejsze są uwagi Sławomira Marca a propos prawdziwie establishmentowej działalności Artura Żmijewskiego, sposobu jej finansowania, promowania jej, interpretacji aniżeli czepianie się artystek (i artystów), którzy usiłują żyć w polskim systemie i z którymi - zdarzyło się, źe współpracuję.
    Nie rozumiem Pana furii dotyczącej mnie i nieudolnego systemu, w jakim usiłuję cokolwiek zrobić. Pan uważa, że ja legitymizuję system. Ja tymczasem w tym systemie od zawsze się nie mieszczę, ale z jakichś powodów z niego nie wychodzę. Jakie to powody? Radzę zainteresować się teorią feminizmu i tym, że kobiety godzą się na gorsze warunki pracy i niedocenianie ich kwalifikacji. Zaczynam wreszcie dojrzewać do tego, że się nie godzę na niedocenianie tego, co oferuję. Ale zajęło to bardzo wiele czasu. Czy legitymizuję system? Wolne żarty! Jestem właśnie osoba będącą na pierwszym froncie walki z systemem,. Oczywiście, dla Pana wszyscy są wrogami, żółć zalewa jasność widzenia. Szkoda, dlatego właśnie nie możemy być skuteczni.
    Proszę wskazać gdzie odnoszę jakiekolwiek korzyści i gdzie się dorobiłam tkwiąc w polskim systemie sztuki (i cały czas go krytykując) po 89. Gdzie są te moje korzyści, co jest tym, czego się dorobiłam.
    Nie ma żadnej kolekcji, nie mam żadnych oszczędności, nic. Nieustannie robię bokami i poszukuję możliwości dorobienia, nie zarabiam tak naprawdę nic, nie mając także możliwości rozwoju zawodowego, kupowania książek, czasopism,wyjazdów. Dodatkowo wymaga się ode mnie nie wyników pracy merytorycznej, ale admininistrowania: załatwiania ubezpieczeń transportów, załatwiania transportów, orientacji w zagadnieniach produkcji prac itd. To wszystko za niezwykle marne pieniądze i bez jakiegokolwiek wsparcia doty6czącego pracy merytorycznej. Mój blog jest wynikiem przerwania zmowy lęku i milczenia w instytucjach kultury. Proszę zatem nie myśleć,że to tak łatwo i w sposób oczywisty. Blog powstał przeciwko. Nie jest tajemnicą, że że w polskim systemie sztuki zostają albo ci, co potrafią albo sobie załatwić satysfakcjonującą pozycję dzięki wyjątkowym możliwościom (znajomościom politycznym itp.), albo odchodzą do biznesu, bo są za dobrzy i za zdolni, i sztuka nie jest im w stanie dać satysfakcjonujących możliwości, albo zostają tutaj ci, co mają niskie poczucie własnej wartości lub już naprawdę nie potrafią robić nic innego.
    Układy, jakie wyłoniły się po ostatnich wyborach, są dla kultury o szkodliwe, proszę mi wierzyć. Oczekiwania wobec instytucji kultury są takie: robić spektakularne wydarzenia przy maksimum oszczędności. Po roku wyborczym w miastach, nastąpi czas oszczędności dla kultury i ta oszczędność dotyczyć będzie ludzi,
    Krytyka "socjalistycznych instytucji" jeśli dotyczy ich wyborów i w ogóle tego, że istnieją, jest kompletnie nietrafiona. Powinna raczej dotyczyć tego, jak się obsadza te instytucje, jak finansuje, że nie ma w ogóle ich kontroli.
    Wbrew temu, co Pan sądzi, nie jestem beneficjentką instytucji publicznych. Zmarnowały one raczej mój czas, nie mam przez nie żadnych życiowych oszczędności, nie zdobyłam pozycji zawodowej ani wykształcenia.
    I nie mam ani widoków na to, ani szans.
    Moją przyszłość widzę piza tym nieszczęscnym i niewydolnym systemem...
    Jeśli kto ma ochotę wspomóc mnie przy mojej fundacji - serdecznie zapraszam!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy12/1/11 00:01

    Pani Magdo. To co Pani pisze brzmi dramatycznie ale, przyzna Pani, nienajszczęśliwiej w kontekście Pani peanów na cześć artystki, kolejnej NAJWAŻNIEJSZEJ we wsi, w której katalogu tkwią Pani teksty. To wygląda na znany syndrom: chwalą nas - wy mnie a ja was. Mój wpis był reakcją na tę, oględnie mówiąc, sytuacyjną niezgrabność.
    Co do reszty, jeśli Pani myśli,że jest jedyną, która w siebie bezskutecznie zainwestowała, jest Pani w błędzie. Takich są zastępy, także nie mają nic, nawet tej Pani marnej pensji i ubezpieczeń. Oni nie tylko ślęczeli po bibliotekach ale także pogromadzili ogromne księgozbiory własne, a w przypadku twórców zaangażowali w twórczość i w stworzenie warunków do tej twórczości własne,bywa, ogromne środki w żywej gotówie. Ale tak już jest,że w te klocki nie ma żadnych gwarancji, nawet zwrotu, nie mówiąc o zysku i "odkładaniu". Gdy, siedząc na "marnym" etacie, załamie Pani kolejny raz ręce nad swoim losem, proszę pomyśleć o tych NIENAJWAŻNIEJSZYCH, zdolnych PLASTYCZNIE i niegłupich ale wypchniętych poza nawias waszych genderowych i politycznych kuratorskich strategii. Proszę pomyśleć o tych nienajważniejszych i wydymanych, wystrychniętych przez etatowców publicznych instytucji na mrzonki o uczciwej konkurencji i wzięciu sprawy w swoje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy20/1/11 22:52

    ups, kliknęłam niechcący na "zabawne", a chciałam na "fajne". "zabawne" chciałam kliknnąć pod podsumowaniem 2010 i zaraz to zrobię ;)

    OdpowiedzUsuń