11.4.15

centrum i interior - cd.

Optymistycznym i ważnym zjawiskiem jest zjawisko odradzania się galerii w tzw. mniejszych, prowincjonalnych ośrodkach. W niektórych miastach galerie znakomicie funkcjonowały od transformacji po dziś dzień wyznaczając standardy wprowadzania ambitniejszej kultury do środowisk mających własne potrzeby, własne historie: mniejszych, co nie znaczy peryferyjnych. Jest to po prostu inny model instytucji.
Tego typu instytucje pełniły rolę zwornika ambicji modernizujących lokalnego środowiska działając wedle modelu charyzmatyczny dyrektor i koło przyjaciół wokół niego. Mają na swoim koncie mnóstwo znakomitych, nowatorskich dokonań. Lubelskie BWA było pionierem
wystawiania i promowania performance w Polsce.
W tym kontekście wymienia się zawsze BWA w Zielonej Górze, Białymstoku, od trzech lat – w Tarnowie. I świetnie – bo to są niezwykłe, bardzo dobre galerie. Jednak, nie rozpoznaje się specyfiki i okoliczności działania takich galerii. Opisuje się je jako peryferyjne, przejmujące systemy wartości wzięte z centrum. Jest to kompletna bzdura, wynikająca przeniesienia wartości centrum na terytoria, na których działają galerie. Ich rola jest niezwykle ważna i jest ich o wiele więcej niż wymienione, począwszy od Słupska, poprzez Legnicę, Gorzów Wielkopolski, Opole, Jelenią Górę, po Katowice (przecież wielkie miasto i metropolia!), i dalej - po Kalisz, Tarnów, Nowy Sącz, Sanok – i pewnie moi czytelnicy dodadzą więcej przykładów.

30.3.15

centrum czy interior

Gdzie znajduje się instytucjonalne centrum sztuki polskiej? W ogóle centrum sztuki polskiej (mam spore zastrzeżenia do hasła "sztuka polska", ale posługuję się nim użytkowo).
Oto jest pytanie. Czy, jak protekcjonalnie sugerował Adam Mazur, owo cytowane centrum znajduje się w instytucjach w warszawskim centrum, włączywszy w to łaskawie Muzeum Sztuki w Łodzi i ewentualnie - jednak prowadzone przez osobę z Warszawy - Muzeum Współczesne Wrocław? Ostatnio Artur Żmijewski, który dość naiwnie, pogłębił owe analizy z pozycji zatroskanego, ale wciąż tkwiącego w układzie władzy, znajdującego pola odniesienia wyłącznie w centrum, jedynego pola odniesienia, rozdającego pieniądze i dystynkcje. Być może jednak owo centrum: źródło nowych definicji instytucji kultury, pracy z odbiorcami - znajduje się jednak na zewnątrz bezrefleksyjnie uznanego centrum, w interiorze? Co ze świetnymi instytucjami i uczelniami, które nie znajdują odzewu w oficjalnym / medialnym dyskursie?

Bardzo obiecującym zjawiskiem ostatnich lat w polskim życiu artystycznym jest odrodzenie lokalnych galerii publicznych poza centrum.

cdn.

24.3.15

muzea?

Nie rozumiem szału związanego z muzeami sztuki współczesnej. 
Czy rzeczywiście wiemy czym jest muzeum? Część z tych, które powstały dopiero co, wyczerpuje definicje centrum sztuki współczesnej, większej galeriii autorskiej - i dobrze. Po co od razu ambicje, żeby tworzyć muzeum? Wystarczy poczytać ustawę o muzeach, żeby się przekonać jakie są wymogi. Ustawa mówi o muzeach nierejestrowanych i rejestrowanych. Jeśli chodzi o te pierwsze, to obowiązuje tutaj wielka dowolność. Te drugie sa niewątpliwie bardziej kontrolowane, więc także bardziej godne zaufania, merytoryczne, produkujące wiedzę, zostały objęte kontrolą naukowąi respektują odgórne wymogi. Z tego też powodu mogą liczyć na państwową dotację.
Muzea rejestrowane są wpisane na listę Ministerstwa. Reszta: hulaj dusza! Ja też mogę założyć muzeum w swojej pracowni czy w mieszkaniu. Nie ma właściwie żadnych wytycznych dotyczących kryteriów muzealności placówek nierejestrowanych. Można nazwać „coś” muzeum i owo „coś” może być czymkolwiek. Nie musi zatrudniać kustoszy, nie musi wypełniać triady „upamiętnianie, badanie, uprzystępnianie””, nie musi w ogóle pamiętać o swojej roli w kształtowaniu pamięci, nie musi spełniać wymogów ustawy, pełna dowolność. Dlatego wiele muzeów sztuki współczesnej nie jest w gruncie rzeczy muzeami, a rodzajem większych galerii. Co najwyżej centrami sztuki współczesnej.
Glos ten poddaję pod dyskusję. Być może niektóre centra sztuki współczesnej są bardziej muzeami niż wielkimi galeriami?
Ale też skąd pęd wielu galerii, zeby obciążać się tworzeniem kolekcji?

3.3.15

I had a farm in Africa

Krytyka sztuki jest tworzeniem literatury. Także i ją – sztukę słowa – obejmuje prawo pisania
Kiedy poznaję jakąś książkę i chcę zbadać czy mi na niej zależy, czytam pierwsze zdanie i ostatnie.
Właśnie przeczytałam książkę Joanny Bator „Wyspa łza”. Tak jak w przypadku „Chmurdalii" nie widzę powodu do jej stworzenia. Uderza mnie także styl autorki. Otóż, wyczuwam w nim przekonanie, że „pisanie”, czyli bycie pisarką przez duże "P", to pisanie kwieciste i zawieranie w każdym właściwie zdaniu porównań, parafraz, językowych ekwilibrystyk. Im bardziej wymyślnych, tym lepiej. Typu wielokrotnie już cytowane „chilli ostre jak seks”.
Rozmawiałam z moją mamą. I ona przytoczyła z kolei zdanie mojej siostry-tłumaczki (świetnej). Monika za najgenialniejsze (zapewne sama nazwałaby to w sposób o wiele bardziej wymowny i prosty) rozpoczęcie opowieści uważa „I had a farm in Africa”. Co mogę dodać?

2.3.15

Nowe / zmiana

Moi Drodzy Czytelnicy, dziękuję Wam za pamięć o blogu.  niedługo reaktywacja! Śledźcie zmiany i linki! Serdeczności!

4.12.13

Domek z kart

Melancholia i zbrodnie zawsze mnie interesowały i zrobię o tym wystawę. Zajmuje mnie krytyka jako projekt egzystencjalny.

9.10.13

Wystawa "Co pozostaje" w BWA Sokół, Nowy Sącz

otwarcie 18 października (piątek), godz. 18.00. 


Podczas wernisażu odbędzie się performance Ewy Zarzyckiej i Karoliny Oleksik "Zdarzyło się w przyszłości"

Kuratorka: Magdalena Ujma

Olaf Brzeski, Bogna Burska, Helen Ganly, Veli Granö, Polina Kanis, Jacob Kirkegaard, Rä di Martino, Lucia Nimcová, Karolina Niwelińska, Eugenio Percossi, Jadwiga Sawicka, Jacek Zachodny, Ewa Zarzycka i Karolina Oleksik

Co pozostaje to wystawa o psychicznych uzależnieniach w życiu codziennym. O poszukiwaniu bodźców emocjonalnych oraz ich uporczywym odtwarzaniu. O prywatnych rytuałach i nadmiernym zaabsorbowaniu najbliższym otoczeniem. I, wreszcie, o uzależnieniu od autoanalizy. Wystawa jest całościowym projektem, w którym splatają się różne sposoby prowadzenia narracji o emocjach i różne dyscypliny. Sztuki wizualne łączą się tutaj z literaturą i audioartem. Wystawa ma oddziaływać na zmysły i odwoływać się do wspomnień oraz indywidualnych skojarzeń widzów, a dźwięk, tekst i obraz mają się nawzajem uzupełniać.
Co pozostaje to również próba podejścia z innej niż zwykle strony do gorących idei polskiej sceny artystycznej, do pytań o użyteczność sztuki, jej moc zmieniania rzeczywistości. Wbrew popularnemu dzisiaj ujmowaniu tej problematyki, nasza perspektywa podkreśla subiektywne poznanie i oddaje głos wewnętrznym światom pojedynczych osób.

Jedną z inspiracji projektu jest powieść Toma McCarthy’ego „Remainder” (2005, polskie tłumaczenie ukazało się w 2013 roku nakładem WAB). Książka poświęcona jest utracie pamięci w wyniku stresu pourazowego i zagadnieniu re­-enactment. Początkowo rozpowszechniały ją galerie sztuki współczesnej. Tom McCarthy jest prezesem fikcyjnego Neuronautical Society i autorem wielu manifestów, a także akcji artystycznych.

Wystawie towarzyszyć będą projekcje filmów: "Zakochany bez pamięci", „Synekdocha”, „Rekonstrukcja”, warsztaty prowadzone przez grupę STUDNIA O., spotkanie z pisarzem, tłumaczem i krytykiem Janem Gondowiczem oraz katalog w postaci antologii tekstów literackich, podejmujących zagadnienie uzależnień psychicznych.



Helen Ganly, szkic instalacji realizowanej w BWA SOKÓŁ, 2013 © Helen Ganly 

 
Szkic do performance'u Ewy Zarzyckiej i Karoliny Oleksik Zdarzyło się w przyszłości, 2013 © Ewa Zarzycka & Karolina Oleksik




Partner wystawy:



Współfinansowanie wystawy:

Patronat medialny :