19.1.11

Sennik egipski

Z Sennika Egipskiego: podsumowania tworzyć – w ciężkim znoju żyć, podejmować się czegoś, co  ciebie przerasta. 

Po przeczytaniu podsumowania roku 2010 w sztuce, opublikowanego „Obiegu”, jak zwykle czuję się zobligowana do stworzenia odpowiedzi, dania wyrazu mojemu stanowisku. chciałabym powiedzieć za moim ulubionym felietonistą Jasiem Kapelą z „Krytyki Politycznej”, który komentując ranking rzeczy, które każdy inteligent znać powinien z „Polityki”, z ulgą stwierdza: jak to dobrze, że nie jestem inteligentem. Ja też bym tak chciała, jak bardzo chce mi się zadeklarować: „jak dobrze, że nie jestem krytyczką / kuratorką / historyczką sztuki / eseistką (jak to Paweł Leszkowicz onegdaj pisał o sobie w notach biograficznych, a ja mu bardzo zazdrościłam) / (no i chyba w sumie najważniejsze) bloggerką”. Jednak jestem, nie da się zaprzeczyć. Co mogę więcej powiedzieć? Wy, kilkoro autorów, którzy się postaraliście, wybaczcie, wiecie o kogo chodzi, ja zaś nie chcę nikogo faworyzować. Znana jest moja awersja do podsumowań kolejnych lat w dziedzinie sztuki, jakie organizuje łaskawie goszczący mnie w bloggerskim wcieleniu „Obieg”. Niewinne w sumie zamierzenie, jakim są podsumowania, zawiera w sobie jednak nieustannie niezwykły potencjał ujawniania. Jest niewygodnym podarunkiem dla polskiego świata sztuki. Co roku bowiem, z regularnością zegarka, zdradza mianowicie z bezlitosną oczywistością, mentalną nagość, a może wręcz goliznę świata sztuki. Jeśli zamierzenie „Obiegu” jest właśnie takie – to składam najszczersze gratulacje. Jeśli nie – to udaje im się mimochodem trafiać w samo sedno nędzy owego świata. 

Jak to wszystko bowiem streścić? (I znowu, wybaczcie mi, ci którzy się postaraliście, przemyśleliście i macie niezbędny dystans do siebie.) To, czym można podsumować rzekome podsumowanie roku 2010, to: krótkowzroczność, kompleks niższości, niedouczenie, kompleks erudycyjności, wąskie horyzonty, mody, czyli zwracanie uwagi na to, co wypada i czego nie wypada, rozbuchany narcyzm, cynizm przejawiający się w wykorzystywaniu owych słabości, poczciwość i robienie swojego na własnej placówce, stany niezrównoważenia emocjonalnego, brak szerszego oglądu, brak ambicji do tego, by rzeczywiście osiągnąć równowagę emocjonalną i profesjonalną, brak poczucia – bo ja wiem? Przyzwoitości? Do tego dochodzą zniechęcenie i znużenie u co bardziej świadomych sytuacji polskiego świata sztuki. Tak bym zdiagnozowała stan ducha biorących udział w podsumowaniach. 

Co przedziwne, mimo, że w gruncie rzeczy zdiagnozowanie stanu sztuki w 2010 roku stanowi pretekst do rozszerzenia diagnozy na całe dziesięciolecie, to nikt się o to nie postarał. Można powiedzieć "żałuj, że nie wzięłaś udziału w podsumowaniu. Dlatego nie ma wzmianek o twojej działalności." Jeszcze o mojej coś się znajdzie, ale co powiedzieć o (propozycje przychodzą do głowy ad hoc) o działalności kuratorskiej niezmiennie aktywnego i świadomego swego zawodu Romana Lewandowskiego czy o odnowionym BWA w Lublinie?

Pragnę zatem zwrócić uwagę intelektualistów i intelektualistek na wydarzenia roku 2011 . To niezbyt szczęśliwa data, ale zapamiętajcie proszę oprócz Żmijewskich, Kozyr i Liber także wystawy innych, nie tak szczęśliwych artystek, wystawiających np. w BWA w Olsztynie. Wierzcie mi, wystawy Eli Jabłońskiej i Basi Bańdy w tej galerii  były zjawiskowe (naśladując terminologię wykorzystywaną w podsumowaniu "Obiegu"). 

Całe szczęście, że nie jestem inteligentką… i nie uczestniczę w rankingu "Obiegu".


Ranking można odnaleźć na stronie "Obiegu".
felieton Jasia Kapeli

9 komentarzy:

  1. Anonimowy19/1/11 09:20

    Cześć
    Racja wszystko, racja. Tylko brakuje mi w tym komentarzu bardziej wnikliwej analizy poszczególnych tekstów podsumowujących. W tej formie powyższy tekst przypomina materiał z tabloidu. Nic nie wnosi tak naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy19/1/11 13:27

    Rzeczywiście, zachwycanie się Jabłońską i Bańdą jest szalenie odkrywcze, nie po linii i pod prąd. Jest po prostu czymś totalnie różnym od zachwytu nad Kozyrami i Liberami. A przede wszystkim nie jest dowodem na "krótkowzroczność, kompleks niższości, niedouczenie, kompleks erudycyjności, wąskie horyzonty, mody, czyli zwracanie uwagi na to, co wypada i czego nie wypada, rozbuchany narcyzm". Co do farmazonów typu "całe szczęście że nie jestem inteligentem", można przytoczyć cytat: "nie ma nic bardziej mieszczańskiego, niż lęk przed mieszczańskością".

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy19/1/11 14:42

    Autorzy tego podsumowania mają ambicję skonstruowania jakiegoś oglądu całości, ale - niestety - nie wychodzą poza standardy politycznej poprawności. Stawiają pomniki temu, co widzialne, a zapominają, że w sztuce najważniejsze jest to, co niewidzialne ;) Szkoda, że w tym wszystkim umyka gdzieś aktywność takich miejsc jak galeria Szara w Cieszynie, BWA w Sanoku czy fantastyczna reaktywacja BWA w Lublinie robiona przez Waldka Tatarczuka i jego znakomitą ekipę...Prawda jest taka, że Centrum zawsze karmi się Peryferiami. Pozdrawiam Cię, Magda, Romek Lewandowski)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, oczywiście, nie ma tutaj wnikliwego podsumowania podsumowań, ale pamiętajcie proszę, że to jest blog!

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy22/1/11 12:02

    A czym się ten blog różni od bloga "Obiegu", oprócz tego, że Mazur z Borkowskim i ska robią go w godzinach pracy za kasę w ramach 0,36 % przeznaczonych na kulturę. A i to niekoniecznie, bo -zdaje się- autorka też może wpisywać w godzinach na konto Bunkra.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy25/1/11 15:12

    http://www.facebook.com/home.php#!/pages/Sprzeciw-wobec-reprezentowania-Polski-w-Wenecji-przez-Yael-Bartana/188828071134920

    OdpowiedzUsuń
  7. Więcej informacji proszę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy1/2/11 09:03

    wciąż to samo, oczywiście zgadzam się z całą plejadą naszych kompleksów które tak sprawnie wymieniłaś, ale są artyści, artystki (Magda Moskwa, Beata E. Białecka), które uważam, są poza generalnymi "nastrojami".

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy16/2/11 22:11

    Magda, może powinnam się wytłumaczyć. Ja biorę udział w tym rankingu zupełnie świadomie, właśnie po to, aby wspomnieć na przykład o Eli Jabłońskiej, o wystawie, której pewnie nikt inny nie widział pod tytułem "Smakołyki" w Poznaniu, o tym, co dzieje się we Wrocławiu. Fakt, do Lublina czy Sanoka nie jeżdżę, ale wynika to z mojej traumy związanej z polskimi pociągami. Chcę tylko powiedzieć, że rozumiem wszystkie zastrzeżenia do mainstreamu, ale uważam, że niekiedy marginesy są same sobie winne, że nie mają swojej reprezentacji, zwłaszcza, gdy ich reprezentanci świadomie wolą pozycje "out'u". Zaś jak inaczej zmieniać "centrum", jeśli nie przez wejście do środka i wirusowanie systemu? Inna sprawa, że jak już wejdziesz do środka i np. zaczniesz pisać rankingi, to od razu jesteś postrzegana jako ów znienawidzony establishment. Ot, taki paradoks. I faktycznie przydałoby się trochę bardziej dokładnie zrobić analizę tego rodzaju podsumowań.
    Aha, i nie czuję się zniechęcona, znużona, krótkowzroczna czy z kompleksem niższości, choć niedouczona - na pewno. Każda i każdy z nas ma bardzo wyrywkową wiedzę na temat tego, co się dzieje w sztuce współczesnej i przede wszystkim ograniczoną przez swoją lokalność czy powiązaną z jego/jej mobilnością. I dlatego takie rankingi są faktycznie wybitnie subiektywne i w zasadzie nie tyle są rankingiem, ile zbiorem osobistych wrażeń. Powinnaś następnym razem wziąć udział w rankingu i pokazać ich problematyczność, niereprezentatywność itp.
    Pozdrawiam
    Iza Kowalczyk

    OdpowiedzUsuń