W przedostatnim numerze "Tygodnika Powszechnego" Marian Stala komentuje inicjatywę "Gazety Wyborczej", by wybrać najwybitniejszych przedstawicieli młodej literatury w Polsce - po to, żeby przewidzieć kto dostanie literackiego Nobla 2040. (Inicjatywę punktuje złośliwie Jaś Kapela). Wiadomo, media się stabloidyzowały, nie mogą napisać nic nudnego, za długiego, zbyt poważnego, wymagającego więcej niż kilka sekund (pół minuty to już za dużo) uwagi. Dobry przekaz medialny elektryzuje, angażuje emocje, więc trzeba robić głupie rankingi, kompletnie bez sensu oprócz zasadniczego sensu marketingowego. Nie zamierzam dłużej się znęcać nad tym pomysłem, dodam tylko, że nie pojmuję skąd akurat pomysł na Nobla 2040, a nie Nobla 2020 czy 2060. W czym rok 2040 góruje nad innymi datami? Oświećcie mnie, bo jestem oporna. Czy twórcy w żłobkach, bądź nieco starsi, nie są warci uwagi? Witkowski ma być lepszy od Rudnickiego, a Masłowska od Stasiuka? Bez sensu. A pozostając przy tak infantylnym sposobie myślenia o przyszłości, dlaczego nie pomijać faktu, że przyszli geniusze e-bookowej literatury właśnie się rodzą?
Mariana Stalę akcja "Nobel 2040" zainspirowała do wyciągnięcia daleko idących wniosków. Ponieważ mowa jest o dzisiejszym stanie krytyki, jego komentarz można rozciągnąć na inne dyscypliny. Cytuję: "...kto dzisiaj pisze o najnowszej literaturze, kto wpływa na kształtowanie jej obrazu? Skład powołanego przez „Gazetę” jury sugeruje, że ekspertami w dziedzinie nowej i najnowszej literatury (inaczej: w dziedzinie tego, co jest aktualnie wydawane) są najczęściej dziennikarze działów kulturalnych codziennych gazet i opiniotwórczych tygodników; akademiccy literaturoznawcy liczą się wtedy, gdy pojawiają się we wspomnianych mediach. Znaczy to – między innymi – tyle, że model krytyki, wykształcony w drugiej połowie XX w., przechodzi głęboki kryzys, a słowo „krytyk” powinno być używane oszczędnie." - pisze Stala.
Nic dodać, nic ująć. Mamy do czynienia ze schyłkiem znaczenia krytyki, w sensie dokonywania głębszej interpretacji. Pozycję krytyka podmywa bardzo silny prąd: kierowanie się mediów w stronę rozrywki. Infotainment. Culttainment, kult skandali.
Odpowiednikiem ankiety mogą być Paszporty "Polityki". Oczywiście, Paszporty to dłuższa historia, już pewna tradycja i wyrobiona "marka" (nie znoszę tego słowa). Paszporty, jak wskazuje na to ich historia i lista zwycięzców, wynikają zapewne z chęci bycia spektakularnym i z logiki rozrywki. Właśnie ogłoszone nominacje za rok 2011 mają otrzymać szersze potwierdzenie (nie tylko środowisko je akceptuje, lecz i świat szerszy). Stąd wzięło się aż dziesięciu członków jury w kategorii "Sztuki wizualne" - i znaleźli się tu po połowie kobiety i mężczyźni, jest tu i wpływowa bloggerka i pisma branżowe.
Uwaga Stali pozostaje mimo to aktualna. Nie ma tu żadnych akademików, są przedstawiciele albo popularnych mediów, albo mediów branżowych, ale jednak bardziej strawnych dla "ludzi z zewnątrz". Oczywiście, nie chodzi mi o to, żeby nagroda była przyznawana ludziom nominowanym tylko przez nasze środowisko, zwracam tylko uwagę na pewne tendencje. Same w sobie nie są złe i doskonale zgadzają się z tendencją galerii publicznych, by iść w stronę "edukacji" i zwiększonej "partycypacji". Dobrze jednak, że istnieje przeciwieństwo Paszportów "Polityki" ciągnących w stronę kontrolowanej popularności (co wschodząca klasa średnia polubi): Nagroda Kobro, przyznawana w Łodzi przez artystów.
Jednak osoby nie trawiące "naukawego" języka towarzyszącego najczęściej interpretacjom nowej sztuki, a mające potrzeby wychodzące poza poziom "Faktu", no może trochę więcej, ale niewiele, nie znajdą strawy w akcji "Polityki" - pisma, które tymi nagrodami ma potwierdzić fakt bycia wyznacznikiem zmian w stylu życia starej inteligencji: sytuującej się pomiędzy wygranymi nowego czasu (pretendentami) a starą inteligencją proweniencji lewicowej.
Co mam na myśli? Ułatwię Wam: nie jest to ostra, wyrazista krytyka, lecz osobiste "get no satisfaction": dobrze, że istnieją takie akcje i nagrody, ale co na to poradzę, że mnie śmiertelnie nudzą? Są nijakie i mało twórcze.
Ciepło, ciepło, cieplej ...
OdpowiedzUsuń