Myślałam, że uda mi się wymigać, a jednak nie. Czuję się wywołana do tablicy. Czuję, że przyprawiają mi gębę.
Nie lubię tego, bo kto lubi tłumaczyć, że nie jest słoniem czy wielbłądem. Według dzisiejszych obyczajów w naszej krainie - zwanej słusznie Kartoflanią - jeśli się tłumaczysz, znaczy - coś jest na rzeczy. Jednak jesteś winny / winna.
Ja nie czuję się winna, czuję się natomiast rozbawiona / zdziwiona / i tak - nie bójmy się tego słowa - zmanipulowana. To już nic nie można powiedzieć półżartem, głośno myśląc, zaryzykować jakąś tezę, coś uogólnić, czegoś niedopowiedzieć, żeby ci tego w odpowiednim momencie nie wywlekli? To już naprawdę nie liczy się moja postawa, moje uparte outsiderstwo, moja niezależność i cała aktywność, liczy się tylko pół zdania i to bynajmniej nie zacytowane, tylko sparafrazowane? To ja już stanę się teraz "pierwszym krytykiem IV RP", bo ktoś nie chciał zrozumieć o co mi chodzi? To ja teraz stanę się tym, co zawsze krytykowałam, czyli tym, co łapie się na lep lanserstwa i mód? Śmiechu warte.
Zatem, żeby była jasność - a moje tłumaczenie nie ma takiej mocy rażenia jak manifesty na łamach "Krytyki Politycznej" - kilka słów na temat mojej rzekomo słynnej tezy.
Żmijewski pisze:
"Najsłynniejszą pozostanie niewątpliwie wypowiedź Magdaleny Ujmy na stronie internetowej Bunkra Sztuki, gdy stwierdziła, że zajmowanie się władzą jest dzisiaj „passé”. Rok później ukazała się książka Jadwigi Staniszkis Bezsilność i władza, podejmująca problem nowych form władzy, jej zmieniających się wizerunków i sposobów sprawowania kontroli, jej sieciowości. Czy Staniszkis zapytana o celowość zajmowania się problemem władzy również odpowiedziałaby, że to jest już „passé”? [...] Wypowiedź Magdaleny Ujmy odsłania bardzo ważny problem. Jest nim utrata zdobytej kompetencji..."
http://www.krytykapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1519&Itemid=27
Choć wcale tego nie pragnę, czuję się zmuszona do wyjaśnień. Słynna rzekomo "wypowiedź" znalazła się w rozmowie o poprzednim Biennale Weneckim ("Polityka i estetyka. O Biennale Weneckim rozmawiają Aneta Krzemień, Anna Smolak, Magdalena Ujma i Joanna Zielińska"), dotyczyła oczywiście - jakżeby inaczej - Pawilonu Polskiego i wyglądała tak:
"Joanna Zielińska: Magda wcześniej powiedziała, że ten pawilon nie był na czasie. W kontekście całego biennale. Magdalena Ujma: Był o władzy – a to już jest takie passé..."
Kto chce, niech sprawdzi, co mówimy wcześniej i później, jaki jest ton rozmowy i jak "znaczącym" jej elementem jest tak wnikliwie wyłowione zdanie, nie mnie recenzować moją twórczość. Rozmowę można znaleźć tutaj: http://www.bunkier.com.pl/index.php?section=teksty_bunkier&sub=teoria&more=21. Powiem tylko, ze rozmowa dotyczyła mnóstwa rzeczy, całego własciwie Biennale, była dosć chaotyczna, na gorąco, swobodna, impresyjna, wymieniamy bardzo wiele prac i je omawiamy, często nie będąc pewne czy dobrze cos zapamiętałyśmy (osobiście bardzo sobie cenię takie gorące świadectwa odbioru jakiegoś wydarzenia).
Cóż mogę więcej dodać, po prostu tyle, ze z armaty strzelają do mrówki.
Tamta rozmowa w zadnej mierze nie dotyczyła kwestii władzy i sztuki, więc mojej wypowiedzi nie rozwijałam. Jak mozna odnosic moje krótkie zdanko, wyjęte z zupełnie innego kontekstu, do... ksiązki Staniszkis (notabene, dlaczego własnie Staniszkis?), budować na nim konstrukcję intelektualną zmierzającą do wykazania, ze krytycy "utracili kompetencje"? To nie tylko smieszne, to jest po prostu nieuczciwe.
Wokół tekstu Żmijewskiego zawiązała się juz dyskusja - na stronie www.obieg.pl.
Na pewno będzie się dalej rozwijać. Jest o czym dyskutować - o przyszłości sztuki chcącej oddziaływać na rzeczywistość społeczną, działać politycznie. Co po "sztuce krytycznej" czy jak sztuka krytyczna ma się rozwijać, zmieniać? Szkoda tylko, ze stałam się przy okazji dziewczynką do bicia.
W tekście Żmijewskiego ciekawe jest traktowanie własnej wizji sztuki jako jedynej, ogólnie obowiązującej, bez mała uniwersalnej. Uderza tęsknota za silnym podmiotem. Cenię jego bunt przeciwko alienacji sztuki najnowszej, ale nie wydaje mi się, żeby fascynacja siłą, wyrazistością, jednoznacznością, zdecydowaniem, prowadziły do przełamania tej alienacji. Tekst Żmijewskiego nalezy czytać także przez to, co nie zostało w nim wyrażone wprost. A przebija przezeń pragnienie władzy, pragnienie dekretowania, czynienia podziałów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz