Adrian Paci, Vajtojca, 2002, courtesy of Peter Kilchmann Gallery, Zurych
Adrian Paci, Albanian Stories, 1997, courtesy of Peter Kilchmann Gallery, Zurych
Adrian Paci, Turn On, 2004, courtesy of Peter Kilchmann Gallery, Zurych
Wracam do Adriana Paci. Nie daje mi spokoju jego sztuka. Ważne były rozmowy z nim, jego oprowadzanie po wystawie w Bunkrze i autokomentarz, jakim to oprowadzanie okrasił. Poznałam także dotychczasowe interpretacje jego sztuki. A jednak wciąż nurtowało mnie pytanie o przyczyny aż tak szerokiego i entuzjastycznego odzewu na to, co robi artysta. Odzewu i wdzięcznego odbioru z bardzo różnych stron świata.
Co sprawia, że sztuka Paciego wydaje się dzisiaj tak aktualna, tak potrzebna? Co obdarza ją siłą przemawiania do tak wielu odbiorców: z Albanii, z Włoch, z Ameryki, z Polski, z Japonii?
Brzmi to górnolotnie (czasami potrzeba wielkich słów): tym, co czyni tę sztukę mocną, jest jej wewnętrzna szczerość i delikatność, subtelność, skłonność do empatii z ludźmi. Uderzające są w tej sztuce wątki dla nas wręcz archaiczne, bo sprzed epoki kapitalistycznej. Są to związki z ziemią, znaczenie rodziny i klanu jako grupy osób bliskich, otaczających i wspierających jednostkę. Tak więc, u Paciego zestaw cech sprzed epoki nowoczesnej współistnieje ze świadomością już aktualną, ponowoczesną. Tyle, że w sztuce tej nie widać żadnego pęknięcia, nie da się wyczuć żadnego zderzenia. że ona sama jest przedmodernistyczna. Jest z epoki dawnej, z epoki, kiedy nie wątpiono w istnienie stałych wartości. Sztukę tę w dzisiejszym świecie się ceni, ale skoro wchłonął ją obieg instytucjonalny (co jest normalne przecież i trudno oczekiwać od Paciego czegokolwiek innego, jakiegoś buntu wobec instytucji), to odbiera się ją jako jedną z niesłychanej wielości propozycji. Więc ona sama istnieje w elastycznej siatce relatywnych wartości. Możesz się nią przejąć, może cię poruszyć, możesz nawet zdać sobie sprawę, że to propozycja zakorzeniona w świecie, kiedy obowiązywał jedno wartościowanie, ale i tak przecież wiesz, że za chwilę porzucisz oglądanie pracy, wyjdziesz na ulicę i dasz się wchłonąć pędowi rzeczywistości i systemowi, który tak naprawdę zależy tylko od rynku i jego drgnień.
Uderzającą cechą realizacji Adriana, jego filmów, począwszy od kameralnego Albanian Stories, podobno pierwszego jego filmu, gdzie jego córeczka opowiada lalce i zwierzątkom o siłach porządkowych, strachu i emigracji, poprzez prawie dokumentalne Piktori, po monumentalny wizualny symbol – Turn on, ale także fotografii czy realizacji malarskich i większych całości, wśród których znalazły się inspirowane przez Pasoliniego (na jednym z obrazów pojawił się nawet młody Giorgio Agamben, który grał w Ewangelii wg św. Mateusza), jest przenikająca je sakralność. Aurę tę, przekładającą się niekiedy także w podejmowaną wprost problematykę, jak to się stało w filmach Vajtojca, gdzie prawdziwa płaczka, wynajęta przez Paciego, opłakuje jego rzekome odejście i PilgrIMAGE, projekcję, która pokazuje transfer obrazu: ikony. To ostatnie wideo w zgrabny i przejmujący sposób podejmuje zagadnienie prawdziwego obrazu i w ogóle oddziaływania obrazów, jak również potrzeby sakralności. Tak zatem dotyczy ono historii świętego obrazu przedstawiającego Marię z Dzieciątkiem, który wg legendy, w średniowieczu został cudownie przeniesiony ze Szkodry w Albanii do małego miasteczka w pobliżu Rzymu we Włoszech. Działo się to podczas panowania tureckiego, tak więc obraz umknął przed prześladowaniami religijnymi. Pamięć o obrazie ciągle trwa w Szkodrze. Paci odnalazł dzieło, sfilmował je we włoskiej kaplicy i transmitował obraz do Szkodry, gdzie elektronicznej wizji towarzyszyły tłumy wiernych, ludzie modlili się w środku codziennego zgiełku. Ten wzruszający dowód wierności tradycji, to więcej niż tylko wypowiedź o wierności wierze. To wierność obrazowi na przekór powikłanej historii,
Sakralność u Paciego trafnie uchwycił i nazwał Massimiliano Gioni. Jak już było wspomniane, ta, stale towarzysząca codzienności i wszystko przenikająca aura sakralności, nierozerwalnie związana z profanum i je uświęcająca, nadaje pracom Paciego znaczenie. Wiąże się bowiem z dzisiejszą potrzebą stałych wartości. Jako datę graniczną, po której świat miał uświadomić sobie, że nie może być budowany na ruchomych piaskach relatywizmu, ustalono datę graniczną 9/11, jedenastego września. Data pełni funkcję symboliczną. Tak czy owak, działalność Paciego doskonale odpowiada na potrzebę wytyczania stałego systemu odniesień dla ludzkiej działalności, przynosi poprzez to i dzięki temu to, co moim zdaniem sztuka powinna przynosić, czyli ulgę, pocieszenie, świadomość, że nie jesteś sam, wielkie humanistyczne zadania.
To z kolei doskonale zgadza się z sięganiem przez Nową Lewicę do Biblii i w ogóle systemów religijnych, chrześciajaństwa, w poszukiwaniu nowego natchnienia dla działań prospołecznych i nowego urządzenia świata. Jednak i środowiska konserwatywne, prawicowe także uczestniczą w tym nowym poszukiwaniu duchowości i jej źródeł. Można przywołać tutaj chociażby przedrukowany w przedostatniej „Europie” fragment książki Marka Lilli, dotyczący swoistego revivalu teologii politycznej.
Zastanawiałabym się zatem, czy Paciego rzeczywiście da się ulokować po lewej stronie. Moim zdaniem, jest on raczej konserwatystą. Zagadkowym jest jednak wątek śmierci autora, pojawiający się w Piktori (autor zamawia u malarza, zajmującego się fabrykowaniem podróbek, certyfikat własnego zgonu) i w filmie przedstawiającym płaczkę lamentującą po odejściu Paciego, Vajtoijca. Nie wierzy w bezpośrednie działanie sztuki. Głosi pochwałę wartości, twardych wartości w naszych płynnych czasach. Czy dlatego symbolicznie odchodzi?
Wideo Paciego naprawde przejmujące. Zwłaszcza Albańskie historie, gdzie jego córka łączy świat świat realny z wyobraźnią. Tym bardziej przejmujący, że wiemy iż dzieci z natury mówią prawdę i używają prostych słów. Więc kiedy ona wplata pojęcia związane z wojną w swoją opowieść, ciarki przechodzą po plecach. Słyszymy głos niewinnego dziecka; poza tym ona patrzy na nas, mówi do nas...
OdpowiedzUsuńPoza tym nareszcie można obejrzeć spokojnie wideo siedząc. Dobrze, że jest dostępne polskie tłumaczenie . Można wtedy wsłuchać się w głos bohaterów, w ich język, akcent, co wydaje mi się ogromnie ważne przy odbiorze prac w ramach cyklu Transkultury.
mn