2.12.07

Boskość

Jacques Rancière pisał o rzeźbie Junony Ludovisi podczas rozważań o Schillerze w wydanej niedawno po polsku „Estetyce jako polityce” (przeł. Julian Kutyła i Paweł Mościcki, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2007):

„Wolny pozór” greckiego posągu jest przejawem cechy kluczowej dla boskości: „bezczynności” lub „obojętności”. Boskość niczego nie chce, jest bytem wyzwolonym z troski o cele i ich realizację. Posąg czerpie swoją artystyczną specyficzność z partycypowania w tej bezczynności, w tej nieobecności woli. Naprzeciw bezczynnej bogini widz sam znajduje się w stanie, który Schiller określa jako stan „swobodnej zabawy”.

Ten stan „bezczynności” jest niezwykle interesujący. To bezczynność posągu, która nie jest bynajmniej martwotą, która sytuuje się w opozycji do bezformia, dezintegracji i bezwładności śmierci. Posąg bardzo intensywnie istnieje, ale jego istnienie nie należy do naszego sposobu istnienia, które wyraża się w ruchu. Gdy stoi się przed nim (tak sobie to wyobrażam, samego posągu nigdy nie widziałam na żywo, ale moje wyobrażenie bazuje na doświadczeniu obserwowania innych rzeźb przedstawiających bogów greckich i rzymskich), początkowo można odczuwać skrępowanie z powodu tak bezwstydnego, bezpośredniego patrzenia się na niego, jakie on wywołuje, bo sam przyciąga wzrok. Czujna obserwacja stopniowo jednak nabiera coraz bardziej odcienia szacunku, oddawania czci bóstwu. Tak więc, to nie tylko zachwyt dziełem sztuki (on zupełnie nie wystarcza i to figura daje zdecydowanie odczuć), posąg objawia się i objawia swoją bezczynność, i obojętność wobec naszego świata, jego istnienie jest formą rewelacji i potwierdzenia boskości Junony, aczkolwiek zakrada się tutaj czysto teoretyczne pytanie o istotę wizerunku. Czy posąg Junony jest wcieleniem i objawieniem bogini w martwej materii kamienia? Czy jest jedynie jej bladym odwzorowaniem? Niezależnie jednak od odpowiedzi na to jakże stare i wciąż ważne, nierozstrzygalne pytanie (o czym świadczy chociażby afera z "ratowaniem" Jana Pawła II przed przywaleniem kamieniem w Zachęcie, bohaterskiego czynu dokonał ultraprawicowy poseł, którego nazwiska niestety nie pamiętam, niszcząc tym samym rzeźbę Maurizio Cattelana) , marmurowa rzeźba przechowuje w sobie odblask boskości...

„Czy bogowie greccy nadal istnieją?” – to pytanie przywołuje Wiesław Juszczak w rozprawie o koncepcji bóstwa w archaicznej religii greckiej („Pani na żurawiach. Cześć pierwsza: Realność bogów”, Aureus, Kraków 2002). Juszczak powołuje się na niemieckiego historyka religii Waltera Friedricha Otto, który proponuje, by bogów greckich traktować poważnie jako bogów.

I takie podejrzenie kiełkuje w głowie patrzącego uważnie na posąg Junony: czy nie jest ciągle boginią? „Boski” stan bezczynności wywołuje w patrzącym reakcję. Jest nią – właśnie – poczucie boskości, poczucie obcowania z czymś, co umyka naszemu zwykłemu postrzeganiu. Obcujemy bowiem z czystym istnieniem, z istnieniem, które nie potrzebuje potwierdzenia.

Ciekawe czy poczucie boskości jest spokrewnione z poczuciem wzniosłości, może jakimś jego rodzajem, odcieniem? Obawiam się jednak, że boskość jest o tyle ważna, że drażni uwagę swoją kompletną obojętnością, a jednocześnie intensywną obecnością i nie ma wiele wspólnego z przynoszeniem chwilowego wstrząsu estetycznego, wykroczenia poza zwyczajowe normy odczuwania tego, co piękne.

Z bezczynnością Junony kojarzy mi się „bezczynność” krajobrazu, np. górskiego. A jednak w krajobrazie tym dzieje się wiele, gdy bardziej mu się przyjrzeć, pełen jest subtelnych dźwięków i mikro-wydarzeń (gdy patrzy się na niego z daleka, lub z lotu ptaka). Bezzynność, bezruch, a raczej zamrożony ruch uderzyły mnie ostatnio gdy oglądałam wystawę Jakuba Juliana Ziółkowskiego w Galerii FAIT. Pokazane tam zostały nowe obrazy, jeden rysunek i prace w przestrzeni. Prace te na pozór pełne są ruchu, figury kreśli gęstwina linii. Tym bardziej uderzający jest ich bezruch, tym bardziej smutne wydaje się być narzucenie im wrażenia ruchu. Wszystko jest tutaj skostniałe, unieruchomione. Jednak to unieruchomienie kojarzy się bardziej z dybami, z więzieniem, z przymusowym związaniem niż z dostojną egzystencją bóstwa.

Czy więc cecha boskości należy się tylko posągom bogów greckich i rzymskich, czy sztuce w ogóle?

PS Szukałam w Internecie fotografii posągu Junony Ludovisi. Znalazłam portrety kotów o tym imieniu, konia, gabinetu kosmetycznego, a nawet obrazy przedstawiające… sceny z karnawału w Rio. Junona broni się przed zejściem do otchłani ogólnoświatowego śmietnisku sieci www?

3 komentarze:

  1. http://images.google.pl/images?hl=pl&client=firefox-a&rls=org.mozilla:pl:official&hs=suI&q=Juno%20Ludovisi&lr=&oe=UTF-8&um=1&ie=UTF-8&sa=N&tab=wi

    google --> Juno Ludovisi

    nikt się przed niczym nie broni...

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja zastanawiam się nad taką boskością artystyczną,
    czyż taka artystyczna bezczynność, nie jest po trosze boska.
    czy takie czyste istnienie, ,,obojętność” i ,,bezczynność”,
    nie mogły by się zawrzeć w życiu artysty?

    ale ileż, by trzeba mieś odwagi, by pozostać zadowolonym samym w sobie, pozostać ,,bezczynnym”

    -ale przecież, artysta musi ,,coś” tworzyć

    może to moja spekulacja, ale czy czasem Jerzy Ludwiński,
    nie postulował,po cichu takiej idealnej ,,bezczynnej,, twórczości?

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz na myśli świadome nicnierobienie? te rozważania są dość szeroko zaplanowane, ale może zróbmy rodzaj komentarza na powyższy temat...

    OdpowiedzUsuń