Katharina Grosse, Picture Park, 2007, akryl na ścianie, lateks, płótno
Christian Nold, Emotional Mapping Greenwich, 2005, interaktywna wideoinstalacja
Bill Viola, Observance, 2002, wideoinstalacja, credit Kira Perov
***
O wystawie w Palazzo Strozzi napiszę krótko. Lubię wystawy tematyczne, zwłaszcza takie, których temat wychodzi poza wewnętrzną problematykę sztuki, jej logiki, jej przemiany itp., ta wystawa jednak, mimo ambitnych zamiarów, była ewidentnie zrobiona pod turystów, choć w wyjątkowo nieturystycznym okresie.
Wystawa „Emotional Systems” podjęła temat związku sztuki z emocjami. Starano się temat ująć wszechstronnie. Tak więc, ważne było zarówno to, jak ważne są emocje w procesie tworzenia sztuki, jak i to jakie emocje sztuka wzbudza w odbiorze, a także jak artyści wykorzystują emocje jako materiał czy temat do swych prac. Organizatorzy wystawy podkreślają, że jest to pierwsze wydarzenie w otworzonym właśnie centrum La Strozzina, które ma być platformą dla różnego rodzaju praktyk artystycznych, które charakteryzują współczesną kulturę. Jako ważny dla samej wystawy, podkreśla się z kolei fakt, że sztuka pokazana w niej wykorzystuje współczesne badania neurologiczne.
„Systemy emocjonalne” okazują się być zbieraniną prac na temat, świecąc naiwnym dydaktyzmem i grzesząc nadmiernie rozwiniętą częścią tekstową. Przy każdej z prac, w każdej sali znalazło się bowiem obszerne wyjaśnienie. Duży tekst na ścianie, który zawierał interpretację pracy według woli kuratorów, przyciągał od razu uwagę osób oglądających i profilował jej odbiór. To jasno pokazuje, że kuratorzy ponieśli porażkę: zamiast skupić się na tym, by wystawa miała swój wyraz i mówiła sama za siebie, woleli wyjaśniać publiczności co mieli na myśli. Teksty na wystawach, to znaczy te, które niosą ze sobą wyjaśnienia idei kuratorskiej itp., uważam za wielki błąd na wystawach. Zakłócają odbiór, odbierają możliwość samodzielnej interpretacji, mają większą siłę przyciągania niż prace, więc wszyscy pędzą od razu do nich zamiast skupić się na samych pracach.
Zacznę może od prac złych. Już samo wejście było koszmarne.
Rodzaj wykresu usiłującego ująć ważność emocji w sztuce we wszystkich jej odcieniach. W rezultacie powstawał pseudonaukowy misz-masz, z którego nie zapamiętywało się nic. Ciekawszy był może zestaw cytatów ze sławnych artystów i naukowców, ale też grzeszył powierzchownością, zdania ciągnęły się przez wielką ścianę.
Najgorsze były zresztą właśnie prace na zadany temat, wykonane na zamówienie. Albo niby to naukowe podejście, z którego nie wynika nic, albo płytkie, z pretensjami do jakichś znaczeń, pretensjonalne.
Tutaj mieści się z jednej strony praca Maurice’a Benayouna Emotional Traffic (2005), a z drugiej wykonana na miejscu wielka instalacja malarska Kathariny Grosse Picture Park (2007). Francuz zajmuje się badaniem istnienia emocji, sposobu ich występowania i używania w Internecie. Bada np. częstotliwość występowania poszczególnych pojęć w sieci, a także gęstość ich występowania. Przy czym Internet porównuje do sieci neuronowej. Jego instalacja to efekt jakiejś gigantomanii o mizernych skutkach. Projekcje na ścianach pokazujące skanowanie kuli ziemskiej, kilka słów powtarzających się ciągle – np. „sad”. Do tego pretensjonalny elektroniczny podkład dźwiękowy. Ani sugestywności, ani informacji.
Grosse zajęła olbrzymią salę, w której zamkniętą przez tydzień stworzyła instalację wyglądająca jak po prostu kupa gipsu pokryta sprejowymi mazajami w stylu „action painting”. Podobno dodała również dodatkowe ściany przykrywające ściany prawdziwe, co ten gest miałby znaczyć – nie mam zielonego pojęcia.
Obronili się dobrzy artyści ze starymi pracami. Bill Viola (Observance, 2002) może nużyć powtarzalnością i patosem swoich wideo, ale jednak praca pokazująca zachowanie tłumu ludzi, którzy jakby oddają hołd komuś i którzy przeżywają prawdopodobnie żałobę – robi wrażenie. I działa na emocje właśnie.
Miałam okazję też zobaczyć, a właściwie poczuć, głośną pracę Teresy Margolles (Aire, 2003). Pusty, biały, jasny korytarz, po dwóch stronach nawilżacze powietrza rozpylające wodę, którą obmywano zwłoki w kostnicy w Meksyku; zwłoki osób zamordowanych. Ta praca została odebrana przez moich znajomych jako niezwykle estetyczna. Dla mnie – była praca o nieobecnych, praca o żałobie, wreszcie konceptualna praca o tym, jak jest odbierana sztuka. Aire nie może funkcjonować bez opisu, jest on w tym przypadku absolutnie niezbędny.
Z prac zrealizowanych na miejscu wymienię Emotional Mapping Christiana Nolda. Wolontariusze chodzili po Florencji ze specjalnymi czujnikami, które mierzyły parametry fizjologiczne ich ciał, rejestrując w ten sposób ich reakcję na różne obszary miasta. Powstała w ten sposób wciągająca mapa, pokazująca zresztą raczej codzienne życie, a nie jakieś prawidłowości, ciekawie było czytać komentarze, dlaczego ktoś w jednym miejscu poczuł się źle, a w drugim dobrze. Kłótnia i np. miłe wspomnienia z dzieciństwa. Praca raczej otwierała nas na innych mieszkańców miast, dając rodzaj jakichś indywidualnych, subiektywnych przewodników po mieście.
Palazzo Strozzi, Florencja
O wystawie w Palazzo Strozzi napiszę krótko. Lubię wystawy tematyczne, zwłaszcza takie, których temat wychodzi poza wewnętrzną problematykę sztuki, jej logiki, jej przemiany itp., ta wystawa jednak, mimo ambitnych zamiarów, była ewidentnie zrobiona pod turystów, choć w wyjątkowo nieturystycznym okresie.
Wystawa „Emotional Systems” podjęła temat związku sztuki z emocjami. Starano się temat ująć wszechstronnie. Tak więc, ważne było zarówno to, jak ważne są emocje w procesie tworzenia sztuki, jak i to jakie emocje sztuka wzbudza w odbiorze, a także jak artyści wykorzystują emocje jako materiał czy temat do swych prac. Organizatorzy wystawy podkreślają, że jest to pierwsze wydarzenie w otworzonym właśnie centrum La Strozzina, które ma być platformą dla różnego rodzaju praktyk artystycznych, które charakteryzują współczesną kulturę. Jako ważny dla samej wystawy, podkreśla się z kolei fakt, że sztuka pokazana w niej wykorzystuje współczesne badania neurologiczne.
„Systemy emocjonalne” okazują się być zbieraniną prac na temat, świecąc naiwnym dydaktyzmem i grzesząc nadmiernie rozwiniętą częścią tekstową. Przy każdej z prac, w każdej sali znalazło się bowiem obszerne wyjaśnienie. Duży tekst na ścianie, który zawierał interpretację pracy według woli kuratorów, przyciągał od razu uwagę osób oglądających i profilował jej odbiór. To jasno pokazuje, że kuratorzy ponieśli porażkę: zamiast skupić się na tym, by wystawa miała swój wyraz i mówiła sama za siebie, woleli wyjaśniać publiczności co mieli na myśli. Teksty na wystawach, to znaczy te, które niosą ze sobą wyjaśnienia idei kuratorskiej itp., uważam za wielki błąd na wystawach. Zakłócają odbiór, odbierają możliwość samodzielnej interpretacji, mają większą siłę przyciągania niż prace, więc wszyscy pędzą od razu do nich zamiast skupić się na samych pracach.
Zacznę może od prac złych. Już samo wejście było koszmarne.
Rodzaj wykresu usiłującego ująć ważność emocji w sztuce we wszystkich jej odcieniach. W rezultacie powstawał pseudonaukowy misz-masz, z którego nie zapamiętywało się nic. Ciekawszy był może zestaw cytatów ze sławnych artystów i naukowców, ale też grzeszył powierzchownością, zdania ciągnęły się przez wielką ścianę.
Najgorsze były zresztą właśnie prace na zadany temat, wykonane na zamówienie. Albo niby to naukowe podejście, z którego nie wynika nic, albo płytkie, z pretensjami do jakichś znaczeń, pretensjonalne.
Tutaj mieści się z jednej strony praca Maurice’a Benayouna Emotional Traffic (2005), a z drugiej wykonana na miejscu wielka instalacja malarska Kathariny Grosse Picture Park (2007). Francuz zajmuje się badaniem istnienia emocji, sposobu ich występowania i używania w Internecie. Bada np. częstotliwość występowania poszczególnych pojęć w sieci, a także gęstość ich występowania. Przy czym Internet porównuje do sieci neuronowej. Jego instalacja to efekt jakiejś gigantomanii o mizernych skutkach. Projekcje na ścianach pokazujące skanowanie kuli ziemskiej, kilka słów powtarzających się ciągle – np. „sad”. Do tego pretensjonalny elektroniczny podkład dźwiękowy. Ani sugestywności, ani informacji.
Grosse zajęła olbrzymią salę, w której zamkniętą przez tydzień stworzyła instalację wyglądająca jak po prostu kupa gipsu pokryta sprejowymi mazajami w stylu „action painting”. Podobno dodała również dodatkowe ściany przykrywające ściany prawdziwe, co ten gest miałby znaczyć – nie mam zielonego pojęcia.
Obronili się dobrzy artyści ze starymi pracami. Bill Viola (Observance, 2002) może nużyć powtarzalnością i patosem swoich wideo, ale jednak praca pokazująca zachowanie tłumu ludzi, którzy jakby oddają hołd komuś i którzy przeżywają prawdopodobnie żałobę – robi wrażenie. I działa na emocje właśnie.
Miałam okazję też zobaczyć, a właściwie poczuć, głośną pracę Teresy Margolles (Aire, 2003). Pusty, biały, jasny korytarz, po dwóch stronach nawilżacze powietrza rozpylające wodę, którą obmywano zwłoki w kostnicy w Meksyku; zwłoki osób zamordowanych. Ta praca została odebrana przez moich znajomych jako niezwykle estetyczna. Dla mnie – była praca o nieobecnych, praca o żałobie, wreszcie konceptualna praca o tym, jak jest odbierana sztuka. Aire nie może funkcjonować bez opisu, jest on w tym przypadku absolutnie niezbędny.
Z prac zrealizowanych na miejscu wymienię Emotional Mapping Christiana Nolda. Wolontariusze chodzili po Florencji ze specjalnymi czujnikami, które mierzyły parametry fizjologiczne ich ciał, rejestrując w ten sposób ich reakcję na różne obszary miasta. Powstała w ten sposób wciągająca mapa, pokazująca zresztą raczej codzienne życie, a nie jakieś prawidłowości, ciekawie było czytać komentarze, dlaczego ktoś w jednym miejscu poczuł się źle, a w drugim dobrze. Kłótnia i np. miłe wspomnienia z dzieciństwa. Praca raczej otwierała nas na innych mieszkańców miast, dając rodzaj jakichś indywidualnych, subiektywnych przewodników po mieście.
Palazzo Strozzi, Florencja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz