Link do mojego bloga został zdjęty z "Obiegu". Takie prawo redaktorów.
Uznałam, że to doskonały pretekst, by - po pierwsze bloga odświeżyć, a po drugie - umieścić jakiś rodzaj swojego credo, kilka słów o czym ten blog ma być i czym różni się od blogów innych krytyków.
Otóż "Krytyka sztuki na skraju załamania nerwowego" traktuję jako rodzaj notatnika do zapisków roboczych. Są tu szkice pisane zamiast tekstów, które nigdy nie powstaną, bo nie ma gdzie ich opublikować, albo nie ma czasu na domyślenie i dopracowanie. Są tu także i teksty rozbudowane - powiedziałabym - przepracowane, dodatkowo zapisuję tu pomysły, które są według mnie inspirujące i obiecujące na przyszłość.
Jest to więc rodzaj kuchni krytyka i kuratora (a raczej krytyczki i kuratorki), przestrzeń na pół prywatna, gdzie rzeczy dopracowane zderzają się z próbami myślowymi, ryzykownym kiczem, a te choćby z rzeczami interwncyjnymi. Wkładam tutaj także takie rzeczy, którymi chciałabym zainteresować moich czytelników.
Stąd rozrzut tematyczny, obecność tekstów przepracowanych i niedopracownych, ale także sięganie po rzeczy kompletnie spoza sfery sztuki. Uważam bowiem, że nie ma nic nudniejszego niż pozostawanie tylko w obrębie swojej dziedziny. Życie jest zbyt ciekawe, bogate i krótkie, żeby się wąsko specjalizować!
Jednak największą moją ambicją jest pisanie esejów. Być może kiedyś uda mi się gdzieś opublikować najbardziej udane posty.
Nadal więc zapraszam do czytania i komentowania.
droga Magdo,
OdpowiedzUsuńcieszy mnie, ze kontynuowac bedziesz swoj blog, jestem bowiem jego milczacym choc wiernym czytelnikiem.
serdecznie Cie pozdrawiam, Pawel Kruk