14.3.09

Dlaczego nie zobaczyłam wystawy Zbyluta Grzywacza?

Dzisiaj wybrałam się na wystawę Zbyluta Grzywacza do Muzeum Narodowego w Krakowie. Poszłam rodzinnie, z dzieckiem w wózku. Wystawa ogromna, świeżo otwarta, wpisująca się w tradycję tutejszych wielkich wystaw z pomnikowymi katalogami – nie mogłam jej ominąć. Udałam się tam tym bardziej zaciekawiona, bo w jednej z zapowiedzi wyczytałam, że będzie to podsumowanie przebiegu kariery znanego krakowskiego twórcy i transformacji jego zainteresowań od zaangażowania społecznego po New Age.

Nie miałam wątpliwości, że Gmach Główny Muzeum (notabene już sama ta nazwa brzmi odstraszająco) będzie dostępny dla wózków. Główna instytucja kulturalna Krakowa i jedno z najważniejszych muzeów w Polsce na pewno ma windy, podjazdy i inne ułatwienia. Przecież inne, mniejsze mają – myślałam. Tymczasem wystawy nie zobaczyłam, bo moje oczekiwania się nie spełniły. Gmach ma szerokie i trudne do sforsowania wózkiem schody prowadzące do wejścia. Z boku znajduje się winda dla niepełnosprawnych. Zamknięta na klucz. Wnieśliśmy wózek i pytamy w muzeum dlaczego winda jest nieczynna. Okazuje się, że działa, ale jest dostępna tylko dla niepełnosprawnych (dla osób z dziećmi w wózkach już nie). Jak to dostępna – spytałam – skoro jest zamknięta. Jak ów niepełnosprawny ma z niej skorzystać? Okazuje się, że Muzeum Narodowe w Krakowie nie przewiduje sytuacji, że niepełnosprawny przyjedzie sam. Na pewno będzie z opiekunem i ten opiekun przyjdzie i weźmie klucz. Jakie to proste i jakie to żenujące…

Dodam, że w środku też są schody i też brakuje podjazdów. Na wystawę Grzywacza będę musiała przyjść z kimś, kto pomoże mi nosić wózek.

5 komentarzy:

  1. Dzięki za poruszenie tego tematu. Sama jestem walczącą w sprawie dostępności miejsc publicznych dla osób z dziećmi w wózkach i niepełnosprawnych. Czasami wystarczy dobra wola personelu, aby chociaż pomóc jak już nie można inaczej. Ale nie jest nam wpojona taka kultura, bo przecież matki z dziećmi, niepełnosprawni, starsze osoby to balast dla tego kraju.
    malwina

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy15/3/09 19:54

    A moze warto dac sygnal pani Gloubiew?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dowiedziałam się, że Muzeum wzięło do serca te uwagi. W ostatni weekend sprawdzałam: da się wejść z wózkiem dziecięcym (chociaż podjazd w środku umieszczono tylko na jednych, mniejszych schodach). Inwalidzi mają specjalne windy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy8/4/09 23:10

    winda to chyba inwestycja finansowana z funduszy EU - wyglada na to ze nie byly to najlepiej wydane pieniadze skoro mimo windy niepelnosprawni i tak maja problem.
    moze w ramach dotacji nalezalo rowniez "odswiezyc i usprawnic" sposob myslenia personelu...

    OdpowiedzUsuń
  5. To typowy problem. Wydaje mi się, że wynika on z tego, że wiele osób cały czas uważa (choćby podświadomie), że kobieta z wózkiem w miejscach publicznych nie bywa, a jak już to w markecie po pieluchy. Co do niepełnosprawnych, to w Polsce wydaje się, że jest ich bardzo mało, tymczasem oni po prostu rzadko się ruszają z domu, bo na każdym kroku napotykają właśnie tego typu bariery.

    OdpowiedzUsuń