Ryszard Górecki, Zwierzęta w Powstaniu Warszawskim, obwoluta do książki, 2009
Krzysztof Kaczmarek, Pointyliści, obiekt, 2007
Anna Okrasko, Nienawidzę rodziny Borejko, banner, 2008
„Książka w sztuce i kulturze w Polsce”
Artyści: Maciej Cuske, Ryszard Górecki, Łukasz Jastrubczak, Krzysztof Kaczmarek, Tomasz Kowalski, Marcin Maciejowski, Anna Okrasko
Kuratorzy: Dawid Radziszewski, Martyna Sztaba
Wystawa czynna do 07.09.09 - można oglądać od poniedziałku do piątku w godzinach od 9:00 do 20:00
W Krakowie pojawiło się nowe miejsce, któremu warto kibicować. ”Delikatesy” na ulicy Sarego łączą w sobie rozmaite funkcje: od kawiarni i miejsca spotkań po księgarnię artystyczną z bogatym zaopatrzeniem w najlepsze, a trudno dostępne katalogi (a te wydaje się w Polsce coraz lepiej opracowane, coraz solidniejsze), miejsce na przyszłe wydarzenia i warsztaty, a wreszcie – galerię.
Delikatesy swoim debiutem przyciągnęły mnóstwo ludzi mimo wakacyjnej pory, a przecież znajdują się obok popularnego szlaku wiodącego w Krakowie ze Starego Miasta na Kazimierz. Znalazły lokalizację blisko, ale trochę z boku, na spokojnej i nieco sennej ulicy. To świadczyć może o powstałym od razu snobizmie na miejsce, ale równie dobrze o wakacyjnym głodzie wydarzeń.
Wystawa otwierająca działalność Delikatesów nosiła tytuł zasadniczy: „Książka w sztuce i kulturze polskiej". Była niewielka, ale przyjemna i na dodatek wcale nieoczywista, co jestem skłonna zaliczyć na plus. Kuratorskiego wstępu nie nazwałabym jasnym, raczej zamazuje intencje, bo wspomina m.in. o zanikającym czytelnictwie w Polsce. Co jednak uderza w niewielkim pokazie, przygotowanym prze Dawida Radziszewskiego i Martynę Sztabę, jest to, że książki pojawiają się w nim jako obiekty groźne, jako coś, co źle zapisało się w pamięci i z czym należy walczyć, bądź jako coś, co może zagrozić dopiero teraz – z różnych powodów.
Mamy zatem książki z założonego przez Ryszarda Góreckiego wydawnictwa Niewidzialny Znak. Książki, które wydał, noszą parodystyczne tytuły, takie jak: „Zwierzęta w Powstaniu Warszawskim”, „Wojna jest piękna. Estetyka konfliktu zbrojnego”. Należy skupić się na obwolutach, bo te noszą właściwie jedyną treść. Pointyliści to prawdziwa książka Joanny Guze Impresjoniści ze śladami po kulach. Jest to zatem książka po przejściach; dzieło, do którego strzelano. Strzały oddał Krzysztof Kaczmarek. Chyba nie trzeba się nawet zastanawiać dlaczego ta klasyka polskiej książki o sztuce wywołała furię młodego artysty. Strzelaniem dokonał symbolicznego mordu na ojcach-założycielach nowoczesnego malarstwa i ich naśladowcach, także i z krakowskiej ASP. Akt ten jest jednocześnie symbolicznym mordem na matce, czyli edukacji artystycznej, a w szczególności silnie zakorzenionym w Polsce sposobie opowiadania o sztuce. Rysunki Tomka Kowalskiego na pożółkłych papierach będących w istocie ostatnich kartkami pozyskanymi ze starych woluminów, mają związek z książką również poprzez jej przedmiotowy status, poprzez fizyczność. I tutaj wyraża się nonszalanckie traktowanie starych tomów, poprzez dostrzeganie w nich walorów użytkowych. Nie wiemy przecież z jakich książek Kowalski pozyskiwał papier, ważna była jego niska jakość, tendencja do żółknięcia, kiepski wygląd. Rysunki wyglądają trochę po Witkacowsku. Na takich właśnie kartkach fałszerze wykonują podróbki np. Kossaków. Dzisiaj już książki nie żółkną, bo są robione z papieru bezkwasowego. Z użytkowym podejściem wiąże się także pomysł Łukasza Jastrubczaka, który poszukiwał sześćset sześćdziesiątych szóstych stron z książek. Stworzył z nich własną książkę, niezbyt obszerną, bo nie jest łatwo o te strony. Otwartą kwestią pozostaje pytanie czy rzeczywiście zostały zakodowane na nich groźne przekazy, czy jest to raczej kwestia punktu widzenia. Na wystawie pokazywano jeszcze film Macieja Cuske o antykwariuszu zniechęcającym klientów. Książki wzbudzają w nim taką namiętność, że nie jest on w stanie się ich pozbyć, inni wielbiciele drukowanych stron stają się rywalami. W Delikatesach można było zobaczyć jeszcze obrazy Marcina Maciejowskiego: jeden przedstawiający indeks artysty, drugi książkę "Anna Karenina". Książki odmalowane wprost – od okładki, nie zdradzają swojej treści, stają się enigmatycznymi kwadratami, jedynie tytuły zaświadczają, że to indeks czy powieść Lwa Tołstoja. Do tego dochodzi jeszcze książka znaleziona w antykwariacie z wyciętym w stronach otworem na broń, przechowywana przez wojnę w krakowskim mieszkaniu. Broń nie wystrzeliła, a była przechowywana w niemieckojęzycznym podręczniku chorób skóry. Znowu książka została potraktowana przedmiotowo, pełniła inne funkcje, wprowadzała w błąd. Stała się tutaj tajemną szkatułką, skrytką. Historia, która ukrywa się w tym przedmiocie, pobudza wyobraźnię. Nieważna jest treść książki, ważny jest wtórny użytek zeń czyniony. Na podwórku kamienicy zawisł natomiast ogromny banner z napisem: „Nienawidzę rodziny Borejko”. Ta praca Anny Okrasko została umieszczona pierwotnie w Poznaniu niedaleko kamienicy, w której Małgorzata Musierowicz ulokowała wspomnianą rodzinę. Można w niej widzieć desperacki gest obrony Okrasko przeciwko ulubionej lekturze nastolatek, przedstawiającej wzorcową rodzinę wcielającą wartości mieszczańskie, jaką jest „jeżycka saga” poznańskiej autorki.
Wystawa jest przyjemna w oglądaniu, tak jak miłym miejscem są same Delikatesy. Jak się okazuje, pompatyczny tytuł wprowadza dezorientację, sama "Książka w sztuce i kulturze w Polsce" jest bowiem inteligentną zabawą w wynajdywanie przyczynków do sytuacji, gdy książki zagrażają, wywołują strach. Brakuje tutaj konsekwentnie przeprowadzonej narracji czy pokazania jakiejś wizji. Konsekwetnie za to pokazano książki nie tylko jako nośniki treści, lecz jako obiekty, fizyczne przedmioty.
Trzeba zauważyć przy tym, że przekonanie o destrukcyjnej sile słowa drukowanego stanowi co najmniej przekorny punkt wyjścia dla dopiero co startującego wydawnictwa. Z drugiej strony, bardzo podoba mi się to, że Delikatesy inaugurując działalność, nie eksplorują znanego do znudzenia wątku książki artystycznej.
Wystawa podąża raczej kluczem prezentacji kilku ulubionych artystów. Dodatkowo pojawia się czarny humor i postawa przekory. Świadczy o tym moim zdaniem nowy portret Marcina Świetlickiego namalowany przez Marcina Maciejowskiego, a wiszący w biurze Delikatesów. Mam nadzieję, że wizerunek wiecznie zatroskanego i niepewnego siebie "patrona", targanego sprzecznymi wewnętrznymi emocjami, przyniesie jednak im szczęście. "Patrona" dodajmy, wybranego na przekór samemu Świetlickiemu.
Delikatesy swoim debiutem przyciągnęły mnóstwo ludzi mimo wakacyjnej pory, a przecież znajdują się obok popularnego szlaku wiodącego w Krakowie ze Starego Miasta na Kazimierz. Znalazły lokalizację blisko, ale trochę z boku, na spokojnej i nieco sennej ulicy. To świadczyć może o powstałym od razu snobizmie na miejsce, ale równie dobrze o wakacyjnym głodzie wydarzeń.
Wystawa otwierająca działalność Delikatesów nosiła tytuł zasadniczy: „Książka w sztuce i kulturze polskiej". Była niewielka, ale przyjemna i na dodatek wcale nieoczywista, co jestem skłonna zaliczyć na plus. Kuratorskiego wstępu nie nazwałabym jasnym, raczej zamazuje intencje, bo wspomina m.in. o zanikającym czytelnictwie w Polsce. Co jednak uderza w niewielkim pokazie, przygotowanym prze Dawida Radziszewskiego i Martynę Sztabę, jest to, że książki pojawiają się w nim jako obiekty groźne, jako coś, co źle zapisało się w pamięci i z czym należy walczyć, bądź jako coś, co może zagrozić dopiero teraz – z różnych powodów.
Mamy zatem książki z założonego przez Ryszarda Góreckiego wydawnictwa Niewidzialny Znak. Książki, które wydał, noszą parodystyczne tytuły, takie jak: „Zwierzęta w Powstaniu Warszawskim”, „Wojna jest piękna. Estetyka konfliktu zbrojnego”. Należy skupić się na obwolutach, bo te noszą właściwie jedyną treść. Pointyliści to prawdziwa książka Joanny Guze Impresjoniści ze śladami po kulach. Jest to zatem książka po przejściach; dzieło, do którego strzelano. Strzały oddał Krzysztof Kaczmarek. Chyba nie trzeba się nawet zastanawiać dlaczego ta klasyka polskiej książki o sztuce wywołała furię młodego artysty. Strzelaniem dokonał symbolicznego mordu na ojcach-założycielach nowoczesnego malarstwa i ich naśladowcach, także i z krakowskiej ASP. Akt ten jest jednocześnie symbolicznym mordem na matce, czyli edukacji artystycznej, a w szczególności silnie zakorzenionym w Polsce sposobie opowiadania o sztuce. Rysunki Tomka Kowalskiego na pożółkłych papierach będących w istocie ostatnich kartkami pozyskanymi ze starych woluminów, mają związek z książką również poprzez jej przedmiotowy status, poprzez fizyczność. I tutaj wyraża się nonszalanckie traktowanie starych tomów, poprzez dostrzeganie w nich walorów użytkowych. Nie wiemy przecież z jakich książek Kowalski pozyskiwał papier, ważna była jego niska jakość, tendencja do żółknięcia, kiepski wygląd. Rysunki wyglądają trochę po Witkacowsku. Na takich właśnie kartkach fałszerze wykonują podróbki np. Kossaków. Dzisiaj już książki nie żółkną, bo są robione z papieru bezkwasowego. Z użytkowym podejściem wiąże się także pomysł Łukasza Jastrubczaka, który poszukiwał sześćset sześćdziesiątych szóstych stron z książek. Stworzył z nich własną książkę, niezbyt obszerną, bo nie jest łatwo o te strony. Otwartą kwestią pozostaje pytanie czy rzeczywiście zostały zakodowane na nich groźne przekazy, czy jest to raczej kwestia punktu widzenia. Na wystawie pokazywano jeszcze film Macieja Cuske o antykwariuszu zniechęcającym klientów. Książki wzbudzają w nim taką namiętność, że nie jest on w stanie się ich pozbyć, inni wielbiciele drukowanych stron stają się rywalami. W Delikatesach można było zobaczyć jeszcze obrazy Marcina Maciejowskiego: jeden przedstawiający indeks artysty, drugi książkę "Anna Karenina". Książki odmalowane wprost – od okładki, nie zdradzają swojej treści, stają się enigmatycznymi kwadratami, jedynie tytuły zaświadczają, że to indeks czy powieść Lwa Tołstoja. Do tego dochodzi jeszcze książka znaleziona w antykwariacie z wyciętym w stronach otworem na broń, przechowywana przez wojnę w krakowskim mieszkaniu. Broń nie wystrzeliła, a była przechowywana w niemieckojęzycznym podręczniku chorób skóry. Znowu książka została potraktowana przedmiotowo, pełniła inne funkcje, wprowadzała w błąd. Stała się tutaj tajemną szkatułką, skrytką. Historia, która ukrywa się w tym przedmiocie, pobudza wyobraźnię. Nieważna jest treść książki, ważny jest wtórny użytek zeń czyniony. Na podwórku kamienicy zawisł natomiast ogromny banner z napisem: „Nienawidzę rodziny Borejko”. Ta praca Anny Okrasko została umieszczona pierwotnie w Poznaniu niedaleko kamienicy, w której Małgorzata Musierowicz ulokowała wspomnianą rodzinę. Można w niej widzieć desperacki gest obrony Okrasko przeciwko ulubionej lekturze nastolatek, przedstawiającej wzorcową rodzinę wcielającą wartości mieszczańskie, jaką jest „jeżycka saga” poznańskiej autorki.
Wystawa jest przyjemna w oglądaniu, tak jak miłym miejscem są same Delikatesy. Jak się okazuje, pompatyczny tytuł wprowadza dezorientację, sama "Książka w sztuce i kulturze w Polsce" jest bowiem inteligentną zabawą w wynajdywanie przyczynków do sytuacji, gdy książki zagrażają, wywołują strach. Brakuje tutaj konsekwentnie przeprowadzonej narracji czy pokazania jakiejś wizji. Konsekwetnie za to pokazano książki nie tylko jako nośniki treści, lecz jako obiekty, fizyczne przedmioty.
Trzeba zauważyć przy tym, że przekonanie o destrukcyjnej sile słowa drukowanego stanowi co najmniej przekorny punkt wyjścia dla dopiero co startującego wydawnictwa. Z drugiej strony, bardzo podoba mi się to, że Delikatesy inaugurując działalność, nie eksplorują znanego do znudzenia wątku książki artystycznej.
Wystawa podąża raczej kluczem prezentacji kilku ulubionych artystów. Dodatkowo pojawia się czarny humor i postawa przekory. Świadczy o tym moim zdaniem nowy portret Marcina Świetlickiego namalowany przez Marcina Maciejowskiego, a wiszący w biurze Delikatesów. Mam nadzieję, że wizerunek wiecznie zatroskanego i niepewnego siebie "patrona", targanego sprzecznymi wewnętrznymi emocjami, przyniesie jednak im szczęście. "Patrona" dodajmy, wybranego na przekór samemu Świetlickiemu.
„Książka w sztuce i kulturze w Polsce”
Artyści: Maciej Cuske, Ryszard Górecki, Łukasz Jastrubczak, Krzysztof Kaczmarek, Tomasz Kowalski, Marcin Maciejowski, Anna Okrasko
Kuratorzy: Dawid Radziszewski, Martyna Sztaba
Wystawa czynna do 07.09.09 - można oglądać od poniedziałku do piątku w godzinach od 9:00 do 20:00
Wystawę można oglądać do 14 września włącznie - przedłużyłyśmy troszkę :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie lubiłam tej rodzinki, jako dziecko już czułam że taka utopia to kłamanie dzieci ;) młodzieży to za daleko powiedziane, lektury z tej serii są w podstawówce. Ta książka mnie zainteresowala, mam cichą nadzieję że u nas w mieście jest dstępna.
OdpowiedzUsuń