18.2.10

Rankingi. Wizjonerzy

[komentarz]

Mamy czas rankingów. Dowiadujemy się kto odnosi sukces w Polsce (zazwyczaj jako konsekwencja sukcesu zagranicznego) i zyskujemy listę wpływowych osób, wydarzeń, a także instytucji. Dostajemy więc świat polskiej sztuki w pigułce – oczywiście, świat, który rozpościera się w głównym nurcie, bo paralelne rzeczywistości artystyczne nie mają w rankingach większej racji bytu.

Kryteria dobiera się takie, które są najbardziej adekwatne do świata kultury masowej, szybkiego przekazu, atrakcyjności na rynku; świata ceniącego pieniądze, władzę i skuteczność w ich pozyskiwaniu. Tak więc – na skalę naszej, wciąż biednej sztuki – premiuje się wpływowość, rozgłos, głównie zagraniczny. Premiuje się też oczywiście, jakość pracy, aktywność, rezonans, jaki praca wywołuje, aktualność podejmowanej tematyki. Zupełnie normalne w wypadku tak postawionych założeń kryteria. Może by jednak na drugi raz bardziej się przyłożyć, drogie czasopisma i ważni krytycy, którzy te rankingi układacie. Może by się trochę bardziej wysilić i wyliczyć ile razy był cytowany ten czy tamten itd. Stworzyć ranking na modłę techniczną. Stworzyć siatkę kryteriów i punktować. Wtedy dopiero pokaże się to nasze centrum w pełnej krasie – nie „subiektywny” dobór tego, co redaktorom serce dyktuje i co uważają za ważne, jak w przypadku Setki „Obiegu” czy rankingu „Polityki” na najlepsze galerie polskie, ale po prostu rzeczywistość.

Tu uwaga. Kto tworzy ranking, sam pragnie być ważny. Stosuje to narzędzie także i po to, aby samemu być na ustach ludzi, być cytowanym, zwracać na siebie uwagę, by się z nim liczono, bo rozdaje laurki i nagany. Dlatego rankingi poświęca się tym, którzy są najbardziej opiniotwórczy, wpływowi, kasowi, bo ludzie ekscytują się władzą (i wyścigami). Trudno jednak taką postawę krytykować. Nie będę zatem miażdżyła tutaj zestawień z mediów: wyborów „Arteonu”, „Obiegu”, czy też pism codziennych. Słowa krytyki można jedynie skierować wobec takiego sposobu myślenia o sztuce, z jakiego wyrastają najczęściej rankingi, bo to niesłychanie je zawęża: tylko do tych, co odnieśli sukces, którzy stali się opiniotwórczy. W ten sposób promuje się myślenie o sztuce nie jako o dziedzinie wolności, trudnych wyborów, cierpienia, podejmowania eksperymentów, poszerzania jej pola, lecz o sztuce jako o jeszcze jednej drodze do zrobienia kariery. Myślenie o sztuce w kategoriach sukcesu powoduje utożsamianie jej z zestawem umiejętności, które można nabyć. Dlatego rankingi „Arteonu” czy „Obiegu” spowodowały także i moje poczucie ciasnoty oraz duszności. Sztuka i władza to nie są światy, które łatwo się godzą ze sobą.

[pomysł]

W odpowiedzi na rankingowy szał w naszych mediach, tworzę ranking specjalny.

Jest on dla mnie sto razy bardziej interesujący niż te, które mają układać listę ważności w Grupie Sprawującej Władzę i które wynikają z rozgrywek towarzysko-ideologicznych. To ranking, który zajmuje się sztuką, a nie wszystkim, co dookoła niej i co może być balastem (chociaż nie zawsze musi).

Ranking specjalny będzie poświęcony postaciom największych wizjonerów w sztuce polskiej. Spróbuję odnaleźć tych, którzy myślą o sztuce w sposób niespotykany, którzy mają odwagę, by patrzeć nie tam, gdzie wszyscy lub którzy patrząc tam, gdzie wszyscy, dostrzegają w tym zupełnie nowe elementy. Interesują mnie ludzie, których działalność przełamuje nasze tabu i aktualne zahamowania, które mogą pochodzić z rozmaitych źródeł: przede wszystkim jednak, jak sądzę, z mód towarzyskich i środowiskowych przeświadczeń, bardzo silnych w sztuce polskiej, że to wypada lub tego nie wypada. Jednym słowem, interesują mnie outsiderzy.

Moje ogłoszenie rankingu wynika ze zniecierpliwienia. I z walnięcia pięścią w stół: „koniec!” Bo gdyby nie ci niepokorni, ci, którzy nie boją się zarabiać tyle, co kot napłakał, być niepopularni, lecz za to przeżywać niesłychane przygody w świecie wyobraźni, lęków, przeczyć, utopii, potem w ogóle nie byłoby co się kręcić w obiegu sztuki, co być pokazywane i sprzedawane.

Widzę to i w głowę zachodzę kto mógłby dzisiaj być taką osobą, widzącą więcej i czującą więcej. Jako modelowe postacie outsiderów-wizjonerów przychodzą mi do głowy postacie z tej samej generacji, ba, z tej samej grupy na początku kariery – obaj już nieżyjący: Jerzy Ludwiński i Włodzimierz Borowski.

Ogłaszam więc, że zbieram propozycje do rankingu postaci, które wytyczają nowe horyzonty w sztuce polskiej, które sprawiają, że ona się zmienia; osób, które wpływają na nasze myślenie, które otwierają oczy. Jednym słowem ranking osób najbardziej twórczych w sztuce. Wizjonerów.

Zapraszam i czekam na propozycje!

15 komentarzy:

  1. Poprzeczka podniesiona wysoko. Myślę...
    malwina

    OdpowiedzUsuń
  2. ja dodam jeszcze Smoczyńskiego nie żyjący i zapominany efemeryczny wizjoner.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,

    od pewnego czasu oglądam twojego bloga i widzę że znajdują się w nim ciekawe wpisy, szczególnie interesujący jest ten ostatni
    chciał bym Ci polecić jako właściciel bloga http://blog-inwestora.blogspot.com/
    stronę http://www.cpmprofit.com/?ref=cashflow88 po zarejestrowaniu się w portalu możesz umieścić reklamę na swoim blogu i zarobić kilka złotych miesięcznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy1/3/10 18:20

    Iza Kowalczyk - konsekwentna w swoich poglądach, nawet, gdy są niepopularne, umie przyznać się do ich zmiany, otwarta na to, co nowe, umie się przyznać do błędu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakład Ślusarstwa Koncepcyjnego1/3/10 21:25

    Buhaha!, LOL!, ROTFL oraz inne pseudo młodzieżowe neologizmo-skrótowce oznaczające "Ależ bynajmniej".

    Pani Kowalczyk prędzej da się pokroić i zawekować, niż przyzna się do błędu. Przykładów na to są całe hektary, na przykład tutaj:

    http://strasznasztuka.blox.pl/2009/11/Antygatunkowizm.html

    Nawet jeśli czasem zdarza jej się przyznać do błędu, to później chyba o tym zapomina, bo dalej powtarza "starą" bajkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląda na to, że to będzie krótka i smutna lista...
    a może rozważyc kandydaturę Jolanty Brach-Czainy??

    OdpowiedzUsuń
  7. trzeba dialogu - tego brak..

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedługo opublikuję wyniku wstępnego sondażu na temat wizjonerów... Ale wydaje mi się ważne podkreślić, że nie chodzi, by tworzyć swoisty Salon Odrzuconych, co raczej - o poszerzenie pola sztuki najnowszej. Żeby jeszcze raz uzmysłowić ludziom, że ta sztuka nie polega jedynie na osiągnięciu sukcesu. Że sztuka to pole eksperymentu, bezinteresowności, ryzyka, upadku... I one bywają o wiele bardziej odkrywcze niż sukces, władza, panowanie nad dyskursem i pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy23/3/10 11:53

    proponuję Stajudę do tej listy dodać

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie wizjonerem jest Ryszard Ziarkiewicz, trochę też bohaterem takim licealnym najpierw czytanym w urywkach, w pojedynczych artykułach, trochę z innego świata, egzotyczny. Później, kiedy Magazyn Sztuki przeczytałam już od deski do deski, prawie wszystkie numery, kiedy udało mi się poznać Ziarkiewicza i porozmawiać z nim, utwierdziło mnie to tylko w myśleniu o nim jako postaci obdarzonej niesamowitą intuicją. Jego teksty do dzisiaj są super aktualne i wyjaśniają nie tylko kwestie artystyczne, ale także polityczne i społeczne. On jako jeden z pierwszych w swoim magazynie zaczął pisać o aktywistach (tłumaczenia tekstów Stewarta Home'a), internecie (ilu ludzi słyszało o Castellsie ok. roku 2000?), polityce, w wystawach - pokazywał sztukę, która komentuje daną teraźniejszość. Zapraszał do swojego pisma wszystkich, którzy mogli wnieść coś do dyskusji o sztuce i jej funkcjonowaniu w kapitalistycznym systemie, Turowskiego, Piotrowskiego, Czubak, Truszkowskiego, Szyłak, Mikinę.

    Poza tym Magazyn Sztuki wydawał w większości ze środków prywatnych, pasja, pasja, pasja, słabo rozwinięty system grantowy nie pozwalał na wielkie szaleństwa, a on ciągnął to dopóki mógł, w końcu przeniósł magazyn do internetu i w pewnym momencie zakończył działalność. Magazyn Sztuki to moim zdaniem najlepszy magazyn o sztuce po 1989r, najlepiej zaprojektowany, najbardziej intrygujący i nieprzewidywalny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy26/3/10 08:35

    The Krasnals, Andrzej Biernacki, Beata Wąsowska...
    za konsekwentne demaskowanie kłamstwa o "głównym nurcie".

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla mnie taką postawę prezentuje Zofia Kulik i Jerzy Panek.

    OdpowiedzUsuń
  13. np. Świdziński czy ZPiotrowski nie wiem czy to nadal outsaiderzy czy już nie..polski performance jest na wysokim poziomie i tam szukac nalezy a nie jest to popularne medium (a nasz "rynek" jest absolutnie głuchy na to medium.. )

    OdpowiedzUsuń
  14. No właśnie, gdzie polska performance art?

    OdpowiedzUsuń